Archiwum 24 stycznia 2004


sty 24 2004 Saneczki
Komentarze: 2

Dzis rano wstalam z nastawieniem ze nie rusze sie z domq...Ale przyszla do mnie moja szurnieta psiapsiolka i slodkim glosikiem zapytala "Wyjdziesz ?" po dluuuuugich namowach zgodzilam sie...Na dworq bylo slicznie tylko strasznie zimmmmmno...brr...Chwile spacerowalysmy az wkoncu wpadlysmy na genialny pomysl isc na sanki...Bylo nawet fajnie do czasu...Postanowilysmy zjechac razem...hehe no i zjechalysmy...prawie...Tylko na koncu sanki sie przewrucily a ja tylko pamietam ze lezalam na ziemi a kolo mnie Dorota zaplontana w sanki(raczej w to co z nich zostalo) Bylysmy troche poobijane ale sanki nie nadawaly sie do uzycia...My to mamy szczescie...

nicolinka : :