Wstalam dzisiaj o 9 ogladnelam jakis film...Poszlam sie UCZYC!!! Zjadlam obiadek usiadlam do kompa...I szukam jakis lancuchow pokarmowych na biologie...Zaraz pujde na tance...Mam nadzieje ze bedziemy dokanczac nasz uklad...Bosh...snieg tak sypie jestem ciekawaj jak ja dotre do sali...zamarzne i bede wygladac jak sopelek.... hehhh musze sie zbierac pa....
Musze przyznac ze bardzo cieszylam sie na te ferie...Ale nauczyciele swietnie sobie radza z zepsuciem mi humoru...Okazalo sie ze po feriach mam pelno sprawdzianoof...help!!! Oni mysla ze ja nie mam co robic tylko siedziec od rana do nocy nad ksiazkami?!Czy nie nalezy mi sie chwila odpoczynq??Oni nie maja ludzkich uczuc??Przez nich nie pojade na ferie do ciotki...Bo przeciez nie zabiore calej biblioteczki...Na to powinien byc jakis paragraf :(
Dzis rano wstalam z nastawieniem ze nie rusze sie z domq...Ale przyszla do mnie moja szurnieta psiapsiolka i slodkim glosikiem zapytala "Wyjdziesz ?" po dluuuuugich namowach zgodzilam sie...Na dworq bylo slicznie tylko strasznie zimmmmmno...brr...Chwile spacerowalysmy az wkoncu wpadlysmy na genialny pomysl isc na sanki...Bylo nawet fajnie do czasu...Postanowilysmy zjechac razem...hehe no i zjechalysmy...prawie...Tylko na koncu sanki sie przewrucily a ja tylko pamietam ze lezalam na ziemi a kolo mnie Dorota zaplontana w sanki(raczej w to co z nich zostalo) Bylysmy troche poobijane ale sanki nie nadawaly sie do uzycia...My to mamy szczescie...