Komentarze: 4
THE END
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
THE END
Dzisiaj pierwszy dzien szkoly (w nowym semestrze) i walentynki :/ Ciekawe co gorsze? Tak szczerze to nie obchodze tego "swieta" pewnie wymyslil je jakis stary sprzedawce, ktoremu nie schodzily ze sklepu te rozne milosne pierdoly (czerwone serduszka itp.) Nie lubie tez takiego dawania kartek z litosci...Bo oczywiscie jakis geniusz wymyslil zeby dac wszystkim dziewczyna kartki walentynkowe...(no comment) juz nie wnikam co za "inteligent" to wymyslil...Nie chodzi o to ze jestem wybredna czy cos, ale nawet ten podpis "od chlopakow z 3a" (czy cos takiego) sorry czy oni wszyscy kochaja wszystkie dziewczyny z mojej klasy? Bo z tego co wiem to walentynki to "swieto" zakochanych...Dobra koncze marudzic wszystko jest slicznie i kocham wszystkich pap :*
Moze najpierw co bylo wczoraj...Wiec bylam z Pacyfcia w miescie...Znalazlam sobie idealna sukienke tylko, ze byla niebieska jak znajde taka czarna to odrazu kupuje :) Hmmm co dalej? schiza na maxa ;] Dorota walnela mnie w Jusku pilka pluszowa a ja jej oddalam miskiem potem ehhh...Rzucilam ja recznikiem, potem malowalysmy sie przy szafach az sie dziwie czemu nas nie wywalili :D Potem Kaufland...Ogladalysmy sliczne misiaczki :D I bylo suuuper :) A dzisiaj bylam w Żaganiu i ogladalam sukienki, ale oczywiscie nie bylo mojego rozmiaru...Bylam na cmentarzu i u Romeczka (do Doroty wiem gdzie dokladnie jest ul. Konopnickiej :D ) No i wybieralam z rodzicami kafelki ale nie bylo fajnych :) To juz chyba koniec pap 3mcie sie :*
Jestem zla...wszystko mnie wqrza...Mam ochote ferie spedzic w domu gdzie jest cieplutko i milusio...Czy czlowiek nie moze sobie spokojnie odpoczac w domku ? Dorota juz mnie ciagnie na saniki, a ja wcale nie mam ochoty na nie isc...Ta pora roku mnie przytlacza...Zima to cos pasqdnego...Ide sie szykowac na warsztaty papa
Wydaje mi sie, (jestem prawie pewna) ze stracilam swoja szanse...Dopiero teraz zrozumialam kogo stracilam...Jedzol na religii powiedzial, ze "jesli kocha to wroci"...Wydaje mi sie, ze nie wroci...Nie kocha...Bylam glupia...Ehhss...Skrzywdzilam go...Chyba spasuje...Mam nadzieje,ze on sobie kogos znajdzie i bedzie szczesliwy...Najgorsze jest to, ze czasami mam wrazenie,ze jeszcze go nie stracilam i po chwili jestem pewna, ze nic z tego nie bedzie...Qrde...Nie bede sie przejmowac...Pozbieralam sie po tylku rozczarowaniach...To z tym tez dam sobie rade...Zdarzylam sie do tego przyzwyczaic...